11-Sep-2004 --
Polish
English
This time my trip to the confluence was quite unusual. Namely, I went there by a special retro train, led by the Tr 5 65 steam locomotive with equally old carriages dating from the beginning of the 20th century, which were characterized by a lot of doors. Through Stęszew, Grodzisk Wielkopolski, and Rakoniewice the train got to Wolsztyn and after a short stopover and changing the loco continued its way toward Nowa Sól.
At 10:15 I get off at Krzyż-Rudno stop and headed west by a forest track. GPS showed that I was about 1100 m away from the confluence. I wandered quite fast as the return train was due to depart at 11:42 (normally this railroad track is closed, there are only special rides). Along wide tracks I came close by the confluence, but the last several dozen meters I had to struggle through the dense pine forest. GPS readings led me out of the wood to a small oblong glade, and at its edge I found the confluence. Having some rest and taking commemorative pictures I set off for a return way. I skirted around the dense forest and got to the rail stop 5 minutes before the scheduled depart.
Unfortunately, because of small fire started by the loco, the train came 25 minutes late and my hurry turned out to be useless. After a stop in Wolsztyn and visiting the loco shed we arrived to Poznań in the afternoon.
Polish
Tym razem moja podróż na przecięcie była dość nietypowa. Udałem się tam mianowicie specjalnym pociągiem retro, prowadzonym przez parowóz Tr 5 65, z równie starymi, pochodzącymi początku XX wieku wagonami, tzw. „boczniakami”, charakteryzującymi się dużą liczbą drzwi. Pociąg przez Stęszew, Grodzisk Wielkopolski i Rakoniewice dotarł do Wolsztyna, skąd po krótkim postoju i zmianie parowozu wyruszył szlakiem w kierunku Nowej Soli.
O 10:15 wysiadłem na przystanku Krzyż-Rudno i leśną drogą ruszyłem na zachód. GPS wskazywał, że od przecięcia dzieli mnie ok. 1100 metrów. Wędrowałem dość szybko, gdyż pociąg powrotny odjeżdżał już o 11:42 (normalnie ta linia kolejowa jest nieczynna, uruchamiane są tylko przewozy specjalne). Szerokimi duktami dotarłem w pobliże przecięcia, ale ostatnie kilkadziesiąt metrów musiałem przedzierać się przez gęsty sosnowy las. Wskazania GPS-u wyprowadziły mnie na niewielką, podłużną polankę, na skraju której znalazłem punkt przecięcia. Po odpoczynku i pamiątkowych fotografiach ruszyłem w drogę powrotną, i okrążając gęsty las dotarłem na stację 5 minut przed odjazdem pociągu.
Niestety, z powodu niewielkiego pożaru, jaki wzniecił parowóz, pociąg spóźnił się ponad 25 minut i mój pośpiech okazał się zbyteczny. Po postoju w Wolsztynie i zwiedzeniu parowozowni powróciliśmy po południu do Poznania.