Polski
English
25-Apr-2008 -- At the end of April we spent a couple of days in a mountain resort of Szklarska Poręba in the Polish Karkonosze (English: the Giant Mountains). One day we went on an excursion to Kutná Hora, a medieval Czech city, lying some 100 km south of Szklarska Poręba and ca. 70 km east of Prague. In the 14th and 15th centuries Kutná Hora was a famous silver mining place. The city developed so rapidly that it competed with Prague economically, culturally and politically, and was as populous as London at that time. King Wenceslaus II of Bohemia (Czech: Václav II.) located his royal mint at Kutná Hora and made silver a royal monopoly. The quantities of silver were enormous – between 1300 and 1340 the mine may have produced as much as 20 tonnes a year. Monuments of bygone prosperity have remained until today and in 1995 Kutná Hora was included on the UNESCO World Heritage List.
At 8:00 AM we departed from Szklarska Poręba. Since 2004, when Poland and the Czech Republic joined the European Union, crossing the border was as easy as presenting an ID to a bored official at the checkpoint, that lasted a couple of seconds. In 2007 both countries implemented the Schengen Agreement what on the one hand meant “travel without internal border controls” but on the other hand it entitled the border guard to carry out checks throughout the whole territory of the country. And so it was in our case – we were stopped a couple of kilometers before the border and the papers of us and the car were carefully checked what took some 10 minutes. So, what good is the Schengen…?
The road distance to Kutná Hora was ca. 150 km but due to numerous villages and strictly enforced speed limits it took almost 3 hours until we got there. The weather was rather unpleasant, it was cold and it was raining so we decided to go under ground for “The Way of Silver” – a tour through the medieval mine. Equipped with a helmet, lamp and canvas white kirtle with hood that was worn in those times we went down some 30 meters below the ground to experience how difficult it was to be a miner in the 15th century. Low galleries, omnipresent water, and almost complete darkness as well as poisoning fumes caused the miners to become blind and die at average age of 38. Since the mine was as deep as 500 m the work time was extended by an hour or two to get downstairs and by up to three hours to return upstairs.
After completing the tour we visited also the imposing St Barbara Church and the unusual ossuary in Sedlec. Saint Barbara is patron saint of the miners and the construction of the church began at the top of “silver rush” prosperity. Even though it has not been completed according to the original plans it is still one of the most famous Gothic churches in the central Europe. The cemetery chapel in Sedlec gathers bones of ca. 40 000 people. Everything inside – from a massive chandelier to the Schwarzenberg coat-of-arms – is made of human skeletons.
At about 16:00 we departed from Kutná Hora and went west towards Prague. After ca. 15 km, in Bečváry we left the main road no. 2 and through the villages of Horní Chvatliny, Mlékovice, and Toušice we came to Votelež. On the way we crossed the railroad Pečky - Bečváry several times, and in Votelež we passed by the railway stop Bošice zastávka. Next to it there was a little monument commemorating four casualties of a bus accident in 1951.
Some 800 m behind Votelež I parked the car at the side of the road. Fortunately, it stopped raining and even the sun came out. GPS showed that the confluence point was ca. 120 m away on a field. There were two posts in the field (a yellow and a grey-white one) in the right direction and distance so I suspected they were markers of the confluence. Sliding on very muddy ground I approached the posts and found out that the white one was placed exactly on the spot. Probably they have been set by local people because they were made of solid metal tube and firmly fixed to the ground.
The neighbourhood was very quiet; there were no farms in the immediate vicinity, only arable land. The area was rather flat; some hills were visible on the horizon. I took the usual pictures and following tractor ruts (in order not to tread on little plants growing in the field) returned to the road. When I stood on the tarmac each of my boots had a lump of mud weighting a kilogram or more. After a short rest we drove north-east to Poděbrady and then continued via Jičín and Železný Brod to Poland. This time we crossed the border really Schengen-like (i.e. without any checks) and at 20:20 we arrived at Szklarska Poręba.
Visit details:
- Time at the CP: 16:34
- Distance to the CP: 0 m
- GPS accuracy: 4 m
- GPS altitude: 238 m asl
- Temperature: 10 °C
My track (PLT file) is available here.
Polski
25-Apr-2008 -- Pod koniec kwietnia spędzaliśmy kilka dni w Szklarskiej Porębie u podnóża Karkonoszy. Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Kutnej Hory, średniowiecznego czeskiego miasteczka, leżącego ok. 100 km na południe od Szklarskiej Poręby i ok. 70 km na wschód od Pragi. W XIV i XV wieku Kutná Hora była znanym ośrodkiem wydobycia srebra. Miasto rozwijało się tak szybko, że zaczęło konkurować z Pragą ekonomicznie, kulturalnie i politycznie, a liczba mieszkańców była taka jak ówczesnego Londynu. Król Wacław II Czeski ulokował tu królewską mennicę i ustanowił królewski monopol na wydobycie srebra. Ilość wydobywanego kruszcu była ogromna – na początku XIV w. kopalnie produkowały po 20 ton srebra rocznie. Do dziś zachowały się zabytki ówczesnej prosperity i w 1995 r. Kutná Hora została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Ze Szklarskiej Poręby wyruszyliśmy o ósmej rano. Od 2004 r., gdy Polska i Czechy przystąpiły do Unii Europejskiej, przekroczenie granicy polegało na okazaniu Straży Granicznej dowodu osobistego, co trwało kilkanaście sekund. W 2007 r. oba kraje przystąpiły do Układu z Schengen, co z jednej strony oznaczało „podróż bez kontroli granicznych”, ale z drugiej dawało Straży Granicznej prawo przeprowadzania kontroli na terytorium całego kraju. I tak też się stało w naszym przypadku – zostaliśmy zatrzymani kilka kilometrów przed granicą, a dokumenty nasze i samochodu zostały dokładnie sprawdzone, co trwało około 10 minut. I po co nam było to Schengen…?
Odległość drogowa do Kutnej Hory wynosi ok. 150 km, ale z uwag na liczne wioski i ściśle przestrzegane ograniczenia prędkości dotarliśmy tam dopiero po blisko 3 godzinach. Pogoda była brzydka – było zimno i padało, więc zdecydowaliśmy się zejść pod ziemię na „Drogę Srebra” – podziemną trasę wycieczkową po średniowiecznej kopalni. Wyposażeni w kask, lampę i białą, płócienną tunikę z kapturem, jaką ówcześnie noszono, zeszliśmy ok. 30 m pod ziemię by doświadczyć, jak trudno było być górnikiem w XV w. Niskie chodniki, wszechobecna woda i prawie całkowite ciemności wraz z trującymi wyziewami powodowały, że górnicy szybko ślepli i dożywali przeciętnie 38 lat. Ponieważ głębokość kopalni dochodziła do 500 m do czasu szychty należało doliczyć od godziny do dwóch potrzebnych na zejście na dół i do trzech godzin na wyjście na powierzchnię.
Po wyjściu z kopalni zwiedziliśmy również imponujący kościół św. Barbary i zdumiewającą kostnicę na przedmieściu Sedlec. Budowę świątyni pod wezwaniem patronki górników rozpoczęto w szczytowym momencie „gorączki srebra” i choć nie ukończono jej w aż takiej wielkości jak pierwotnie planowano, to jest to jeden z najświetniejszych przykładów gotyckiej architektury sakralnej w środkowej Europie. Kaplica cmentarna w Sedlecu przechowuje kości ok. 40 000 ludzi, gromadzone tu od początku XVI w. Całe wyposażenie wnętrza – począwszy od wielkiego żyrandola, a skończywszy na herbie Schwarzenbergów – wykonane jest z ludzkich kości.
Około 16 wyjechaliśmy z Kutnej Hory i skierowaliśmy się na zachód w kierunku Pragi. Po ok. 15 km, w miejscowości Bečváry zjechaliśmy z głównej drogi nr 2 i przez Horní Chvatliny, Mlékovice i Toušice dojechaliśmy do wsi Votelež. Po drodze kilkakrotnie przejeżdżaliśmy przez linię kolejową Pečky – Bečváry, a w Voteležu minęliśmy przystanek kolejowy Bošice zastávka. Tuż przy nim znajdował się mały pomnik upamiętniający cztery ofiary katastrofy autobusowej z 1951 r.
Około 800 m za Voteležem zaparkowałem samochód na poboczu. Na szczęście przestało padać i chwilami wyglądało nawet słońce. GPS wskazywał, że przecięcie znajduje się na polu, w odległości ok. 120 m. Z daleka widoczne były dwa słupki (żółty i szaro-biały) znajdujące się we właściwym kierunku i odległości, zacząłem więc podejrzewać, że oznaczają one punkt przecięcia. Ślizgając się na grząskim gruncie dotarłem do słupków i okazało się, że istotnie biały stał dokładnie w punkcie „zero”. Przypuszczam, że musiały zostać ustawione przez miejscową ludność, gdyż były wykonane z solidnego kawałka rury i trwale zamocowane w ziemi.
Okolica była bardzo spokojna, w bezpośrednim sąsiedztwie nie było żadnych gospodarstw, tylko pola uprawne. Teren był raczej płaski, niewielkie wzgórza były widoczne na horyzoncie. Wykonałem tradycyjne fotografie i koleinami pozostawionymi przez traktor (aby nie deptać rosnących na polu roślinek) wróciłem do drogi. Gdy stanąłem na asfalcie przy każdym bucie miałem ważącą co najmniej kilogram bryłę błota. Po krótkim odpoczynku pojechaliśmy na północny-wschód do Podiebradów, a stąd przez Jičín i Železný Brod do wróciliśmy Polski. Tym razem przekroczyliśmy granicę rzeczywiście w duchu Schengen (tzn. bez kontroli) i o 20:20 dotarliśmy do Szklarskiej Poręby.