12-Nov-2004 --
Polish
English
Taking advantage of PKP Tourist Ticket (a special ticket issued by Polish Railways valid for an unlimited number of journeys on all local and fast trains during a weekend) and the fact that during the long weekend of November 11 (Independence Day in Poland) its validity was extended up to four days I decided to go to Łowicz Land to visit the 52N 20E confluence.
I left Poznań at 6:06 by almost empty fast train “Starosta” heading for Warsaw. At half past eight I get off at Łowicz and after twenty minutes wait changed for the local train to Skierniewice. I traveled only two stops and some minutes past nine get off at Bełchów.
From the railway station I went west and through Bełchów-Huta got to Polesie, having crossed the Zwierzynka stream. In Polesie I turned south and after some minutes came to Stachlew village and the junction with the road from Łyszkowice. I took that road and continued my walk towards west. Among fields and small birch woods I covered about 1.5 km. It was quite warm for mid-November – ca. 10 C with light wind, regrettably the whole sky was covered with clouds and the sun didn’t want to come out although it was promised in the weather forecast. The traffic was light so my walk was not tiring. The road led into the forest and almost exactly on the 20 degrees longitude (at 52N00,371, 19E59,992) crossed a forest road. Here I turned left and headed along the edge of the forest to the confluence which was only some hundred meters away. The forest road brought me to the young forest, which was – as I recalled from my predecessors’ narratives – in the vicinity of the confluence. I skirted around the young forest on the east side and from the south came up to the dense wall of young pines.
Unfortunately, the GPS showed that there was still 18 m to the confluence (51N59,990). The young forest was so dense that it didn’t make any sense to struggle through it, so I attempted to approach the confluence from the north. The result I achieved satisfied me – at 52N00,005 the distance to the „0” point decreased to 10 m and I recognized it as a successful visit to my twelfth confluence (incidentally, on 12th of November). I came back to the southern side of the young forest and here, surrounded by small pines picturesquely changing colors to yellow, refreshed myself with some food and warmed up with hot tea.
At 10:40 I set off on the return leg. Beautiful autumn scenery was pitifully contrasted with the piles of garbage, chucked away in the forest by local people. By the same route I got to Stachlew at 11:10 and from here came back to Łowicz by a minibus before noon. I visited the cathedral basilica, walked around the market square and by fast train at 13:19 returned to Poznań.
Polish
Korzystając z biletu turystycznego PKP i faktu, że podczas długiego weekendu 11 listopada jest on ważny aż cztery dni, postanowiłem wybrać się na Ziemię Łowicką, aby odwiedzić przecięcie 52N 20E.
Z Poznania wyjechałem o 6:06 prawie pustym pociągiem pospiesznym „Starosta” do Warszawy. O wpół do dziewiątej wysiadłem w Łowiczu i po dwudziestu minutach oczekiwania przesiadłem się do pociągu podmiejskiego do Skierniewic. Przejechałem nim tylko dwie stacje i kilka minut po dziewiątej wysiadłem w Bełchowie.
Ze stacji ruszyłem na zachód i przez Bełchów-Hutę doszedłem do Polesia, przekraczając po drodze potok Zwierzynka. W Polesiu skręciłem na południe i po kilku minutach doszedłem do wsi Stachlew i skrzyżowania z drogą z Łyszkowic. Ruszyłem tą drogą, ponownie na zachód i wędrując pomiędzy polami i niewielkimi brzozowymi laskami przeszedłem ok. 1,5 km. Jak na połowę listopada było dość ciepło – ok. 10 C, z lekkim zachodnim wiatrem, niestety niebo było całe zasnute chmurami i zapowiadane w prognozie pogody słońce nie chciało się ukazać. Ruch samochodowy na drodze był niewielki, więc wędrówka nie była uciążliwa. Droga weszła w las i niemal dokładnie na 20 południku (w punkcie 52N00,371, 19E59,992) przecięła leśny dukt. Tu skręciłem w lewo i podążałem skrajem lasu do odległego już tylko o kilkaset metrów przecięcia. Leśna droga doprowadziła mnie do młodnika, w okolicach którego – jak pamiętałem z opisu poprzedników – miało się ono znajdować. Okrążyłem młodnik od wschodu i od południa podszedłem do gęstej ściany młodych sosenek.
Niestety – GPS wskazywał, że do przecięcia pozostało jeszcze ok. 18 m (51N59,990). Młodnik był tak gęsty, że przedzieranie się przez niego nie miało sensu, spróbowałem więc podejść do przecięcia od północy. Osiągnięty z tej strony wynik zadowolił mnie – w punkcie 52N00,005 odległość do punktu „0” zmalała do 10 m i uznałem to za zdobycie kolejnego, dwunastego przecięcia (nomen omen w dniu dwunastego listopada). Powróciłem ponownie na południową stronę młodnika, i tu w otoczeniu małych, pięknie przebarwiających się na żółto sosenek posiliłem się i rozgrzałem gorącą herbatą.
O 10:40 ruszyłem w drogę powrotną. Z pięknym jesiennym krajobrazem żałośnie kontrastowały góry śmieci, wyrzucone do lasu przez okolicznych mieszkańców. Tą samą drogą dotarłem o 11:10 do Stachlewa, a stąd mikrobusem PKS, przez wioski o dość niezwykłych nazwach Parma i Placencja, dojechałem przed dwunastą do Łowicza. Zwiedziłem bazylikę katedralną, obszedłem rynek i pociągiem pospiesznym o 13:19 wróciłem do Poznania.