Polski
29-May-2009 -- 4th confluence visit out of a trip of 4
Continued from 54°N 01°W
This visit had been preceded by numerous and careful preparations. As early as February I got an e-mail from Gordon informing me that he had been corresponding with Yorkshire Water that is in charge of the Upper Barden Reservoir and he got permission to park the car near the reservoir. That would allow us to hike to the point from an entirely different direction and would spare us from having to gain a lot of altitude. Despite unexpected changes in my flight schedule Gordon managed to keep this point in the itinerary. Moreover, he contacted a journalist from The Times, Ms. Hattie Garlick and invited her and a photographer, Colin, for a joint confluence visit. It was going to be my first visit with a “press service”.
From Stockton-on-the-Forest we drove via Harrogate to Bardon Scale. Because we had some free time before meeting Hattie and Colin we went to make a reconnaissance of the starting point. At first we had some problems with finding the correct gate that led to the reservoir but we soon found it. There was a sign on the gate “No unauthorised vehicles” but since we had permission we assumed that we were authorized.
The surroundings belong to Bolton Abbey estate owned by Peregrine Cavendish, 12th Duke of Devonshire. Gordon had also contacted the estate office and received permission to access the grounds of the estate. We passed by the Lower Barden Reservoir and driving on a gravel road like in a SUV we reached the upper reservoir. The spot was absolutely idyllic. The vast, glassy surface of water surrounded by green-brown hills covered with heather and an old, stone house looked fairy-tale-like. The weather was perfect – it was warm and sunny. We wanted to introduce ourselves to the hosts of the house but nobody answered our knocking even though there was a car parked near the entrance.
Having learnt the starting point we drove down via Bardon Scale, Eastby and Embsay to Skipton. It was a market day and the town was rather crowded. We met Hattie at the railway station, a couple of minutes later Colin arrived by car and we drove together back to the reservoir.
The cars were parked near the stone house, Gordon provided us with bottles of water and we went south-west over the causeway. Hattie was very interested in the project and scrupulously wrote down all information presented by Gordon. Gordon provided her also with a GPS receiver so that she could try on her own what the Degree Confluence Project is about. On the other side of the reservoir we began a gentle ascent through the heath. At one of scenic boulders Colin ordered a photo session. We posed with our GPS-es like music or football stars.
We came to a junction where we turned south and after ca. 600 m we left the path and started to fight our way through marshy ground. We passed a group of picturesque rocks on our left and at 14:20 we reached the point that was 100 m away from the confluence. There the true bog started. Fortunately there was not that much water and jumping carefully from one tussock to another we managed to reach the “zero” point almost dry-shod. The GPS accuracy was very good which spared us what would have been a very troublesome “confluence dance” in that environment.
There were hills to the north and west and a wide panorama towards Addingham and Ilkley to the south-east. We could see wind turbines erected near Chelker Reservoir. Colin, who was in a hurry, left us earlier and went alone back to the car while the remaining three of us walked another 500 m to Deer Gallows rock formation. From there we had a beautiful view to the Embsay valley.
On our way back we followed the same route and shortly after 4pm we came to the car. There we were surprised by a middle-aged gentleman who came out of the house and was very displeased with us parking our car there. What’s worse Colin passed by him but didn’t stop. It turned out that we were not at the Yorkshire Water car park but on the grounds of Bolton Abbey estate. Unfortunately Gordon didn’t have the letter from their office but after explaining the purpose of the visit and informing about granted permissions things got cleared. After a short chat we went down to Skipton and at 5pm said goodbye to Hattie.
After a two-hour drive we arrived at the Robin Hood airport in Doncaster at 19:00. I thanked Gordon wholeheartedly for organizing such a great expedition and encouraged him to visit some Polish confluences. There were four hours left to the departure. Fortunately there were no delays and precisely at 22:55 (BST) we took off for Poznań. At the Ławica airport we landed at 01:42 (CET).
Visit details:
- Time at the CP: 14:31 (BST) (15:31 CET)
- Distance to the CP: 0 m
- GPS accuracy: 5 m
- GPS altitude: 403 m asl
My track (PLT file) is available here.
Polski
29 maja 2009 -- Odwiedziny tego punktu poprzedzone zostały licznymi i długotrwałymi przygotowaniami. Już w lutym otrzymałem od Gordona informację, że prowadził korespondencję z Yorkshire Water i otrzymał od nich zezwolenie na zaparkowanie samochodu przy zarządzanym przez nich zbiorniku Upper Barden Reservoir. Pozwalało to na wędrówkę do punktu przecięcia od zupełnie innej niż dotąd strony, nie mówiąc już o zaoszczędzeniu sobie uciążliwego podejścia. Pomimo nieoczekiwanych zmian w moim rozkładzie lotów, o których dowiedziałem się w kwietniu, Gordonowi udało się utrzymać ten punkt w naszym planie podróży. Ponadto skontaktował się z dziennikarką The Times Hattie Garlick i zaprosił ją wraz z fotografem Colinem do wspólnych odwiedzin punktu. Po raz pierwszy miałem zatem mieć przyjemność uczestniczyć w wizycie z „obsługa prasową”.
Ze Stockton-on-the-Forest dojechaliśmy przez Harrogate do Bardon Scale. Ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu do umówionego spotkania z Hattie i Colinem pojechaliśmy na rekonesans do punkt startu naszej wędrówki. Mieliśmy drobne trudności ze zlokalizowaniem właściwej bramy prowadzącej do zbiornika, ale po chwili ją odnaleźliśmy. Na bramie był co prawda napis zakazujący wjazdu nieupoważnionym pojazdom, ale posiadając zezwolenie na parkowanie uznaliśmy, że jesteśmy upoważnieni.
Okoliczne tereny należą do majątku Bolton Abbey, który jest własnością Peregrine Cavendisha, dwunastego księcia Devonshire. Również z jego kancelarii Gordon uzyskał pozwolenie na poruszanie się po tym obszarze. Przejechaliśmy obok dolnego zbiornika Barden Reservoir i pokonując mercedesem niczym SUV-em drobne trudności terenowe dotarliśmy do górnego zbiornika. Miejsce okazało się absolutnie idylliczne. Rozległa, spokojna tafla zbiornika w otoczeniu zielono-rudych falujących wzgórz pokrytych wrzosami i kamienny dom nad brzegiem wyglądały niemal bajkowo. Pogoda była znakomita – było ciepło i pięknie świeciło słońce. Chcieliśmy się przywitać i przedstawić gospodarzom kamiennego domu, ale choć w pobliżu zaparkowany był samochód, nikt nie odpowiedział na nasze pukanie.
Po zapoznaniu się z okolicą zjechaliśmy do Bardon Scale i przez Eastby i Embsay dojechaliśmy do Skipton. Był to akurat był dzień targowy i miasteczko było mocno zatłoczone. Na stacji kolejowej spotkaliśmy się z Hattie, po chwili dojechał swoim samochodem Colin i razem ruszyliśmy z powrotem nad zbiornik.
Samochody zostały zaparkowane przy kamiennym domu a my, wyposażeni przez Gordona w zapasy wody, ruszyliśmy groblą na południowy-zachód. Hattie była bardzo zainteresowana projektem i skrupulatnie notowała wszystkie informacje, jakie przekazywał jej Gordon. Gordon wyposażył również Hattie w odbiornik GPS tak, by mogła sama przekonać się, na czym polega poszukiwanie punktów przecięć. Po drugiej stronie zbiornika rozpoczęliśmy łagodne podejście pośród wrzosowisk. Na jednym z malowniczych głazów Colin zarządził sesję fotograficzną. Pozowaliśmy z Gordonem i naszymi GPS-ami niczym gwiazdy muzyki czy futbolu.
Dotarliśmy do rozwidlenia dróg, na którym skręciliśmy na południe i po ok. 600 m opuściliśmy ścieżkę i zaczęliśmy przedzierać się przez coraz bardziej grząski teren. Po lewej minęliśmy grupę urokliwych skałek i ok. 14:20 dotarliśmy na odległość 100 m od przecięcia. Tu rozpoczynało się prawdziwe bagno. Na szczęście poziom wody nie był zbyt wysoki i ostrożnie przechodząc z jednej kępki na drugą udało nam się w miarę suchą stopą dotrzeć do punktu „zero”. Jakość sygnału GPS była bardzo dobra, co zaoszczędziło nam niezmiernie kłopotliwego w tych warunkach „confluence dance”.
Od północy i zachodu otoczeni byliśmy wzgórzami natomiast ku południowemu wschodowi rozciągała się rozległa panorama w stronę Addingham i Ilkley. Widoczne były turbiny wiatrowe wzniesione w pobliżu Chelker Reservoir. Colin, który spieszył się, opuścił nas wcześniej i samotnie ruszył w drogę powrotną do samochodu. Natomiast nasza trójka powędrowała jeszcze ok. 500 m na południe na skałki zwane Deer Gallowi. Mieliśmy stąd piękny widok na dolinę, w której położone jest Embsay.
Drogę powrotną odbyliśmy tą sama trasą i kilka minut po 16 dotarliśmy do samochodu. I tu zostaliśmy zaskoczeni przez gentlemana w średnim wieku, który wyszedł z domu i był zdecydowanie niezadowolony z parkowania tam samochodów. Co gorsza, jadąc do domu minął naszego fotoreportera, który na jego widok nie zatrzymał się. Okazało się, że wcale nie jesteśmy na terenie zarządzanym przez Yorkshire Water, ale na terenach majątku Bolton Abbey. Gordon nie miał niestety przy sobie pisma z ich kancelarii, jednak informacja o celu wizyty i o uzyskanych pozwoleniach wyjaśniły sprawę. Po krótkiej rozmowie zjechaliśmy do Skipton, gdzie o 17 pożegnaliśmy się z Hattie.
Po dwugodzinnej podróży dotarliśmy po 19 na lotnisko Robin Hood’a w Doncaster. Serdecznie podziękowałem Gordonowi za piękną wyprawę, jaką zorganizował i zachęciłem go do odwiedzenia również polskich przecięć. Do startu samolotu miałem jeszcze blisko cztery godzinny. Na szczęście lot nie miał opóźnienia i punktualnie o 22:55 (BST) wystartowaliśmy w drogę powrotną do Poznania. Na lotnisku Ławica wylądowaliśmy o 01:42 (CET).